Kwietniowy spacerek po lasach gorajskich

Jako że wiosna już w pełni, słońce świeci, ptaszki śpiewają, bociany już dawno przyleciały a bujna zieleń wkrada się w każdy zakamarek więc trzeba zacząć się troszeczkę ruszać i rozpocząć sezon spacerowy.

By nie nadwyrężać tego co zostało po zimie a wcześniej zdrowiem się zwało więc bardzo króciutki spacer po polach i lasach Roztocza.
Już na początku spotkałem rodzinkę sarenek pasących się na bujnych zielonych polach po peegerowskich. Ale chyba nie przypadłem im do gustu bo szybko pokazały mi swoje ogony.

Przyszedł czas na jeden z celów właściwych. Jakoś nie mogłem sobie darować że pominąłem ten obiekt w poprzedniej wycieczcie. W planach jeszcze były dzisiaj Goraje, jednak zrezygnowałem z tego przedzierania się.

Jednoizbowy schron do ognia bocznego z przelotnią PDOT(m). Uzbrojony w ckm (NPS 3).

Niestety bujna zieleń jaka się zadomowiła tej wiosny zdecydowanie przeszkadza w chodzeniu zalegając w porywach nawet do pasa, choć średnio sięga cały czas wpół łydki.
Przyszedł czas by sprawdzić jak sprawdzi się w takich pomieszczeniach nowa lampka. Muszę powiedzieć że jestem zadowolony z doświetlenia w takich pomieszczeniach. Niestety światełko ręczne jakie miałem by wejść do środka tym razem znowu odmówiło posłuszeństwa. Chyba czas zmienić na coś normalnego.

Wejście i otwór strzelniczy, jak widać po otworach stropowych pancerz nigdy nie został zainstalowany.

Odnotowując ten schron, pozostał mi do odwiedzenia w punkcie oporu Goraje jeszcze jeden na samych Gorajach, ale to już jak trochę zniknie ta trawa ;).

Przebijając się do leśnej drogi, mijam jeszcze 2 schrony o których wspominałem wcześniej.
Oba do ognia bocznego. Ten OPPK uzbrojony był w Działo 45mm (DOT4), ciężki karabin maszynowy (NPS3) i rkm obrony wejścia. Schron dwukondygnacyjny z rowem diamentowym.

I kolejny schron dwukondygnacyjny z rowem diamentowym PPK, Tym razem uzbrojony w 2 ckmy (NPS 3) i rkm obrony wejścia

Przemierzając tą zieloną knieję rzuca się w oczy jedna rzecz.-  cała zieleń skupiona jest na dole, pni do okoła kupa, a na szczycie same wyłamane koczołaki.

Tyle niestety zostało z lasów po tej zimie.

Jako że spacerek króciutki więc wracam do do punktu wyjścia gdzie spotykam polującego liska, wbijającego się przednimi łapami lub pyskiem w tą bujną zieleń. Niestety też  nie był zadowolony z pstrykania i się wypiął na mnie.

Dodaj komentarz